Zmęczona po całym
tygodniu w pracy, przed ciężkim weekendem na uczelni, z zaległościami w praniu,
prasowaniu i sprzątaniu miałam nadzieję na piątkowy wieczór w domu. Po długich
namowach dałam się wyciągnąć do „bunkru”,
ale szłam do niego bez sił i bez przekonania…
Wyposażyli mnie w śmieszną
kamizelkę i broń, a następnie wpuścili w ciemny labirynt. Włączyli muzykę z Matrixa, wszyscy szybko rozbiegli się po korytarzach, a ja poczułam się jakbym
była w grze komputerowej. „Co za cyrk” pomyślałam i spojrzałam przed siebie.
Tam na czarnych ścianach dostrzegłam wymalowane potwory, co sprawiło, że bliżej
było mi już do płaczu niż do śmiechu.
Stałam tak przez chwilę zastanawiając się co robić, aż nagle moja kamizelka
zgasła, a z broni rozległ się dźwięk „YOU ARE BEAT”. „Super” już mnie ktoś
ustrzelił, a ja nawet nie zapamiętałam jak rzucić granat…
Przyjęłam więc
bardzo oryginalną strategię- będę biegała szybko (chociaż bieganie jest zakazane)
żeby nikt z przeciwników nie zdążył do mnie wycelować. Jak pomyślałam tak
zrobiłam. Skończyło się zadyszką i zderzeniem z czarną ścianą, co było raczej
do przewidzenia:)
Potem przyczaiłam się w kącie i z ukrycia próbowałam celować do innych, ale
zapomniałam, że trzeba trafiać w świecące punkty kamizelek innych (a nie gdzie popadnie), mimo że
nie jestem blondynką! Ostatecznie zajęłam przedostanie miejsce i wcale nie byłam
z tego powodu zadowolona, bo bardzo nie lubię przegrywać!
Druga runda
to gra zespołowa i ta opcja dużo bardziej mi się spodobała! Poza
tym rozumiałam już o co chodzi w tym całym „szaleństwie” i przyznaję, że z większą
radością i zaangażowaniem brałam udział w zabawie. Skradaliśmy się z moim
teamem, osłaniając nawzajem i obmyślając jak pokonać drużynę zielonych.
Zabawa była
przednia! Wyszłam zmęczona ale zadowolona, że tak miło spędziłam ten piątkowy
wieczór. Dziękuję Wam Drodzy organizatorzy tego wyjścia:) Mam nadzieję, że jeszcze to
powtórzymy!
Źródło zdjęć: www.laserpark.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz