wtorek, 26 lutego 2013

Czysta Forma

Czysta forma” to zespół powstały zaledwie rok temu, składający się z piątki młodych artystów, miłośników muzyki.
Grają nie tylko autorskie utwory, ale również standardy jazzowe w zupełnie nowych aranżacjach.

Dzisiejszy koncert odbył się w krakowskim  Dworku Białoprądnickim w ramach cyklu „Odkrywka”.
Było to 50 minut przyjemnej muzyki, troszkę jazzowej, troszkę bluesowej. Ja nie zdążyłam się znudzić, ani zmęczyć. Takie klimaty bardzo mi odpowiadają. W sam raz na szybki relaks w środku tygodnia :)
Szkoda tylko, że wokalistkę zagłuszały instrumenty i momentami nie było jej słychać, bo ma naprawdę ładny głos.
Zespół zapowiada się bardzo obiecująco, możliwe, że niebawem będzie można nabyć ich pierwszą płytę - trzymam za to kciuki.

żródło zdj.: http://www.dworek.krakow.pl/


 „Odkrywka” to projekt muzyczny prowadzony przez Dworek Białoprądnicki w celu ułatwienia startu, na scenie muzycznej, młodym artystom.
Koncerty w ramach tego cyklu odbywają się w każdy ostatni wtorek miesiąca, a wstęp na nie jest bezpłatny.
Zapraszam.
Myślę, że ja jeszcze na nie jednym się pojawię :)
Pozdrawiam B. 

niedziela, 24 lutego 2013

URLOP

Dla większości osób ferie zimowe już się skończyły, a dla nas właśnie się zaczynają!!! Mamy zaplanowanych kilka dni w górach: jazdę na nartach, spacery, poranne bieganie i totalny luz!

Ja już jestem na miejscu, rozpakowana i po pierwszym spacerze. Jutro wizyta na stoku, a w środę dołączy B z mężem:)

Zanim tu dotarłam musiałam podjąć najcięższą decyzję, dotyczącą każdego mojego wyjazdu z domu, a mianowice co ze sobą zabrać!
Pakowanie przy winie, z pomocą przyjaciółki i dziewczyny kuzyna, które skutecznie wybijały mi z głowy kolejne wciskane ciuchy zakończyło się sukcesem i ostatecznie zmieściłam się do dwóch walizek :P no i siatki… ale do samochodu wepchnęłąm wszystko i wbrew pierwszym obawom- nie musiałam jechać autobusem…
Dzięki dziewczyny! ale jak czegoś mi zabraknie- będzie na Was:P



niedziela, 17 lutego 2013

Ślady małych stóp na piasku



W minionym tygodniu trochę Was zaniedbałyśmy… Bardzo za to przepraszamy, ale miałyśmy wyjątkowo intensywne dni… I choć mamy mnóstwo ciekawych (oczywiście w naszym mniemaniu) informacji do podzielenia się z Wami, zwyczajnie brakuje nam na wszystko czasu! W tym tygodniu spróbujemy nadrobić trochę zaległości.

Polecam Wam wyjątkową  książkę. Zaczęłam czytać ją w poniedziałek w tramwaju, ale już od pierwszych rozdziałów poruszyła mnie tak dogłębnie, że nie mogłam powstrzymać łez i odłożyłam ją na spokojny wieczór.
Dziś taki nastąpił i „Ślady małych stóp na piasku” po prostu pochłonęłam w całości. Książka jest o miłości, ale nie jest romansem. To wyjątkowo wzruszająca opowieść matki, której dziecko poważnie choruje. Matki, która każdego dnia walczy o życie, radość i miłość w rodzinie, kierując się zasadą „Kiedy nie można dodać dni do swojego życia, trzeba dodać życia swoim dniom”.
Ta książka jest przepięknym świadectwem  miłości, rozczulającym każdym opisem i dialogiem. Do ostatniego zdania trzyma w napięciu, a gdy już się ją zamknie, nie można jej od razu odłożyć na półkę. Dawno tak nie płakałam… nad żadną lekturą…


sobota, 9 lutego 2013

ŁYŻWY



Nie macie jeszcze pomysłu na weekend? Mam dla Was propozycję aktywnego i miłego spędzenia czasu na łyżwach. Zbierzcie grupę znajomych, albo kogoś bliskiego i wykorzystajcie ostatnie podrygi zimy , która  jeszcze na chwilę powróciła do miasta.

Lodowisko przy Błoniach zmieniło właściciela, a tym samym swój wizerunek. Tafla jest dwa razy większa, a ceny bardzo przystępne. Godzina kosztuje tylko 8zł/os. dorosłej, wypożyczenie łyżew- 7zł.

Dobra wiadomość jest też taka, że lodowisko jest czynne do godziny 22, dlatego nawet bardzo zapracowani zdążą trochę poszaleć:) Sprawdźcie tylko kiedy jest przerwa techniczna (my o tym nie pomyślałyśmy i pół godziny przesiedziałyśmy obserwując wygładzanie lodu...)
Lodowisko ma (Wow!!!) swoją własną stronkę internetową TUTAJ

Grzechem byłoby nie skorzystać ze ślizgawki i w tej wyjątkowej aurze spędzić aktywny wypoczynek!!! ZDECYDOWANIE POLECAMY:)












środa, 6 lutego 2013

TŁUSTY CZWARTEK

Czy zastanawialiście się kiedyś skąd wzięło się święto, które kojarzy nam się głównie z dużą ilością zjedzonych pączków i bólem brzucha:)?! Ja nie wiedziałam, ale poszperałam trochę w Internecie i już znam odpowiedź. Poczytacie o tym na stronie www.tłustyczwartek.pl

Ponieważ jest tego sporo- poniżej moje streszczenie artykułu:)


Comber- taka jest pierwotna nazwa zwyczaju, który zaczął się rodzić już około 600lat temu i nie wiązał się wcale z jedzeniem pączków. Obchodzono go w ostatni dzień karnawału, tzn. we wtorek poprzedzający Środą Popielcową. W dzień ten spożywano duże ilości boczku, słoniny, obficie kraszonych kapustą i różnego rodzaju mięsiwa. Im więcej tym lepiej!  

Co ciekawe huczne świętowanie zarezerwowane było głównie dla kobiet, które miały się w ten dzień wyszaleć do woli. Tańczyły, śpiewały i piły ogromne ilości piwa. Uczestniczki combru (co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „swawolenie w maskach na ulicy”) zaczepiały przechodniów (głównie mężczyzn) i drwiły z nich do woli.
Właśnie dlatego dzień  ten był szczególnie uciążliwy dla kawalerów, których w zależności od regionu-karano lub wyśmiewano. W Wielkopolsce zmuszano ich do cudacznych tańców i błazeńskich wygłupów ku uciesze obserwujących ich kobiet. W małopolskich wsiach (o zgrozo!) wymierzano im „kary” za stan wolny, które polegały na zmuszaniu chłopców do tak zwanego combrzenia, czyli ciągnięcia po wsi drewnianego kloca, do którego byli przykuci. Miała to być „subtelna” zachęta do szybkiego ożenku... (cieszcie się kawalerowie że ten zwyczaj odszedł w niepamięć:))

Już w XVIII wieku obchody Tłustego Czwartku zaczęły się zmieniać. Odchodzono od podawania tłustych,  staropolskich dań, na rzecz delikatniejszych racuchów, placuszków, a przede wszystkim pączków i faworków (zwanych także chrustem).

Dziś Tłusty Czwartek stracił wiele ze swojego pierwotnego, magicznego znaczenia. W chrześcijańskim kalendarzu jest to ostatni czwartek przed rozpoczęciem Wielkiego Postu, podczas którego chrześcijanie jako przygotowanie do Świąt Wielkanocnych powinni zachowywać pokutę. Tłusty Czwartek jest zatem jednym z nielicznych dni w roku, kiedy nieoficjalnie można tracić „umiarkowanie w jedzeniu i piciu”, bez narażania się na konsekwencje duchowe:)

Tłusty Czwartek jest obecnie kulinarnym świętem słodkości. Pączki, faworki, ale także inne słodkości jada się często od rana do wieczora. Organizowanych jest mnóstwo konkursów typu kto zje więcej, a w niektórych rejonach Polski przyjął się też zwyczaj obdarowywania innych łakociami.

Ponoć wyjątkowo intensywnie zwyczaj zjadania pączków jest obchodzony w urzędach i wiele osób właśnie wtedy wybiera się tam, aby załatwić szczególnie trudne sprawy. Urzędniczki zajadające się smakołykami darzą petentów wyjątkową wyrozumiałością, a nawet uśmiechem! (może trzeba to sprawdzić:)?)

W wielu środowiskach zachowano także zwyczaj „babskich combrów” kiedy to panie we własnym towarzystwie tańczą, plotkują, urządzają różne konkursy- ( np. picie piwa na czas). Po drwinach z pierwiastka męskiego pozostał jednak już tylko „hymn” dzisiejszych babskich combrów: „Gdzie ci mężczyźni prawdziwi tacy?”. No właśnie- gdzie:)?
A o tym jak spędzić Tłusty Czwartek (i przetrwać pączkowe szaleństwo) przeczytacie na LAJTOWY TŁUSTY CZWARTEK



sobota, 2 lutego 2013

Czy znacie Bollywood?

Niektórzy słysząc tylko słowo "bollywood" zaczynają się śmiać lub krytykować ten gatunek filmowy. Wielu osobom  filmy kojarzą się z kiczem, tandetą i  dłużyzną. A to nieprawda.

Filmy bollywood owszem są długie, ale przy tym kolorowe i wesołe. Często niosą głębsze przesłanie, wzruszają, śmieszą, zaskakują. Powodują, że oglądając je uśmiechamy się sami do siebie- nieraz patrząc na zaloty głównych bohaterów, wielokrotnie słuchając piosenek i podziwiając tańce, albo po prostu dlatego, że nam się film podoba.
Bywają też gorsze  i żywcem skopiowana z filmów amerykańskich, ale to chyba normalne. Nie ważne czy film jest francuski, włoski, polski, angielski czy amerykański- zawsze trafia się taki, który można uznać za kiepski.
Nie bądźmy bezkrytyczni, ale też nie przekreślajmy jakiegoś gatunku jeśli go nie widzieliśmy.

Lubimy z moją przyjaciółką przygotować sobie serowy popcorn, do tego butelkę białego wina i dobry film bollywood- tak spędzony wieczór zawsze pozytywnie nas nastraja. No chyba, że jest to beznadziejny bollywoodzki horror, który też kiedyś zdarzyło się nam obejrzeć :)

Zamierzając obejrzeć film bollywood zarezerwujcie sobie sporo czasu (ok.3h) i nie  poddawajcie się po pierwszej godzinie :)
Na dobry początek polecam "Nigdy nie mów żegnaj", "Trudna droga do miłości", "My, Name, Is, Khan" lub "Poślubioną". Ten ostatni obejrzałam bez mojej przyjaciółki za co bardzo ją przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać :)